Nasi pracownicy - Elżbieta Krzyżosiak

Co my bez niej zrobimy? Zastanawiają się koleżanki z pracy, kiedy mowa jest o tym, że Elżbieta Krzyżosiak – pielęgniarka oddziałowa wybiera się na emeryturę.

Trudno, żeby było inaczej, bo wychowała kilka pokoleń pielęgniarek. I wiele ich nauczyła.  Choćby tego, że opieka nad pacjentem to praca zespołowa i każdy ponosi odpowiedzialność za wizerunek centrum w oczach pacjenta.  I jeszcze tego, że naprawdę trzeba starać się zrozumieć drugiego człowieka, zamiast osądzać go na podstawie tego, co nam się wydaje.  

W pracy mówią o niej: jest wyjątkowa, bardzo dobra, współpracuje z wszystkimi działania i nigdy się nie kłóci. Podkreślają, że zawsze jest chętna do pomocy, pełna empatii i pielęgniarskiej intuicji. Widzi rzeczy, które innym umykają.

W Centrum Rehabilitacji w Górznie pracuje od 1982 r.

- Kiedy skończyłam Liceum Medyczne w Rawiczu wiedziałam na pewno, że chcę pracować z dziećmi albo osobami starszymi. Akurat zmieniała się kadra w placówce w Górznie. Złożyłyśmy z koleżanką podanie. Oferta bardzo mi odpowiadała, bo tutaj były dzieci – wspomina.

Naprawdę pokochała tę pracę.  Nigdy nie  żałowała wyboru, a przecież dokonała go jeszcze w szkole podstawowej.

- Ale przeleciało! A ile się nauczyłam – mówi – tyle jednostek chorobowych poznałam, ile nie ma na żadnym oddziale w szpitalach.

I ciągle zwraca uwagę na to, jak wyjątkowa i specyficzna jest praca pielęgniarek w placówce rehabilitacyjnej. Podkreśla to, że na ćwiczeniach rehabilitacyjnych pacjent daje z siebie wszystko, a potem ma prawo nie mieć sił na nic…  I jeszcze to, że trzeba wiedzieć jak profesjonalnie zająć się rehabilitowanym pacjentem, żeby mu pomóc, ale nie wyręczyć w czynnościach, które potem samodzielnie będzie musiał wykonać w domu.

Bardzo kocha swoją pracę, ale  nie ukrywa, jak ważna jest dla niej rodzina. Ma szesnastoletnią wnuczkę i małego wnuka.  – Właśnie pierwszy raz usiadł – opowiada. Czas wolny spędza też ze swoją mamą. I pracuje na działce.

- Kiedy jestem w ogródku, nie myślę o niczym innym. Jakbym się wyłączała. To taka moja gleboterapia – podsumowuje.